Niejednokrotnie spotkałam się z pytaniem jak to możliwe, że moje psy tak cierpliwie pozują do zdjęć. Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, dlatego w tym wpisie postaram się nieco o tym opowiedzieć.
Moja przygoda z fotografią
Zawsze powtarzam, że to, czym się obecnie zajmuję, zawdzięczam psom. Gdyby nie one, prawdopodobnie nie zainteresowałabym się fotografią w tak młodym wieku i do tego stopnia. Miałam wówczas dziewięć lat, nie miałam nawet telefonu komórkowego, a jedynie małą, popsutą cyfróweczkę mojej mamy. Była zima, mnóstwo śniegu, a ja postanowiłam porobić zdjęcia owczarkowi niemieckiemu Tarze (mogliście przeczytać o niej w jednym z postów). Od tego pamiętnego dnia nie rozstawałam się już z aparatem na krok.
Fotografowałam wszystko i wszystkich, od ludzi po muchy na parapecie, ale moją bezwzględną fotograficzną miłością otoczyłam psy. Moje ówczesne psiaki, Tara i Tropek, nie były zbyt wiernymi modelami, a mimo to nadal mam tysiące ich zdjęć na dysku. Dopiero z perspektywy czasu widzę, jak wysoko postawiłam sobie poprzeczkę. Zamiast zacząć od nieruchomych obiektów albo przynajmniej ludzi, którzy posłuchają, gdy poproszę ich, aby patrzyli w obiektyw, upatrzyłam sobie psy.
Wkrótce do mojego domu trafiła Tosia, miałam wtedy 13 lat i cyfrówka mamy nadal dzielnie mi służyła, lepszego aparatu doczekałam się rok później (celowo nie piszę dziś o sprzęcie, ponieważ mam zamiar poświęcić na to osobny post). Tośka, jak przystało na psa, którego opiekunka jest fotografem, szybko zaprawiła się w bojach. Od pierwszych dni w naszym domu fotografowałam ją w każdej wolnej chwili. Szybko skojarzyła aparat z czymś pozytywnym – po zdjęciu dostawała smakołyk, zabawkę albo pochwałę głosową. Dziś na widok aparatu natychmiast się ożywia i jest gotowa do pozowania. Kiedy robię zdjęcia czemuś innemu niż jej, wręcz piszczy, żebym to ją sfotografowała!
Z Nutką było nieco trudniej, ale w końcu też zrozumiała, że robienie zdjęć jest super. Sporo podłapała od swojej „starszej siostry”. Fotografowanie moich psów to dla mnie prawdziwa przyjemność i naprawdę jestem dumna, że wspólnie doszłyśmy do tego poziomu. Jednakże, wiele razy miałam okazję fotografować psy rodziny, znajomych albo nawet takie ze schroniska, które kompletnie nie potrafią pozować i nie są przyzwyczajone do aparatu. Jak sobie wówczas radziłam? I jak nauczyłam moje psy pozowania?
Najważniejsze zasady: cierpliwość i refleks
Jeśli dotychczas zajmował*ś się fotografią ludzi, a zwierząt nigdy, zapomnij o tym jak pracuje się z człowiekiem. Fotografowanie psów to zupełnie inna bajka.
Fotografią ludzi zajmuję się na mniej zaawansowanym poziomie (jeszcze) aniżeli psów, ale mam o niej pewne pojęcie. Widzę fundamentalne różnice pomiędzy fotografią tych dwóch gatunków ssaków. Żeby zrobić dobre zdjęcie psu, trzeba najpierw zmienić swoje myślenie o sto osiemdziesiąt stopni. Przede wszystkim – zero oczekiwań. Może być tak, że na trzysta zdjęć wyjdzie Ci dziesięć (albo pięć). Szczególnie, jeśli masz do czynienia z modelem, który aparat na oczy widzi pierwszy raz. Może być to wiejski burek dziadków albo pies ze schroniska, który potrzebuje ładnych zdjęć do ogłoszeń adopcyjnych. Jednak pamiętaj – nie istnieją psy niemożliwe do sfotografowania. Istnieją tylko fotografowie, którzy jeszcze nie posiadają tej umiejętności.
W pracy z czworonożnym modelem, który pozować nie potrafi, musisz liczyć przede wszystkim na swój refleks (który naprawdę warto ćwiczyć). Możesz wymarzyć sobie cudowny kadr, widzieć go w wyobraźni ale pies ma inne plany. Dobrze mieć w zanadrzu coś, co zwierzę zainteresuje – jakieś pyszne przysmaki albo fajną zabawkę. Nie jest to gwarancją udanych zdjęć, ale szansa na takowe delikatnie wzrasta. Jednak tu musisz liczyć się z tym, że pewnie większość zdjęć zrobisz z tzw. ptasiej perspektywy, czyli od góry, bo kiedy ukucniesz/uklękniesz psiak do Ciebie prawdopodobnie przybiegnie. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, jeśli nie masz przy sobie „asystenta”, który mógłby trzymać smaczek przy psie i zachęcać go do pozostania w miejscu. Co robić w takich sytuacjach? Być cierpliwym i spostrzegawczym. Pozwolić psu zachowywać się swobodnie, nie biegać za nim, nie rozpraszać i nie zwracać uwagi, a wyczekiwać na moment, gdy ten np. sam z siebie się położy albo zapatrzy na ptaka lecącego w górze. Wtedy trzeba działać szybko i w miarę nieinwazyjnie – żeby psa nie spłoszyć albo szczególnie nie zainteresować, bo wtedy do nas przybiegnie.
Jeśli wybieramy się z takim nieprzyzwyczajonym do zdjęć pieskiem na sesję, warto też na początku oswoić go z dźwiękiem i wyglądem aparatu, żeby był wyluzowany. Dla wielu psów jest to niecodzienny widok – człowiek z jakimś dziwnym czymś przy twarzy (i dużym, jeśli jest to na przykład lustrzanka z teleobiektywem), co na dodatek wydaje dziwne odgłosy! Działamy na zasadzie podobnej do klikera, pstryk i smakołyk. Pozwalamy psu aparat obwąchać, kładziemy w okolicy smaczki, pokazujemy, że ta rzecz nie gryzie, nagle nie zaatakuje i jest bezpieczna. W końcu nie chcemy, aby nasz model na zdjęciach wyglądał na spiętego.
Ćwiczenia czynią mistrza
Kiedy trafiła do mnie Tosia i dostałam swój pierwszy własny aparat, uparłam się na robienie psom zdjęć w ruchu. To był mój cel, do którego konsekwentnie dążyłam. Choć zdjęcia mojego autorstwa z tamtego okresu są tragiczne i widzę w nich masę wad (czy będę miała takie samo zdanie o swoich aktualnych zdjęciach za parę lat?), to cieszę się, że rzuciłam się od razu na głęboką wodę, bo wiele mnie to nauczyło.
Prawie na każdy wspólny spacer brałam aparat. Miałam do dyspozycji siebie, psa, aparat z kitowym obiektywem, smakołyki i piłkę – wówczas spacerowałyśmy raczej samotnie. Zazdrościłam innym zdjęć, na któych ich piesek zwinięty w rogalik leci w powietrzu łapiąc frisbee. Tośka dysków nie lubi, ale miała (ma nadal) hopla na punkcie piłeczek. Za punkt honoru postawiłam sobie zrobienie zdjęcia, gdy mój pies w locie łapie piłkę. Byłyśmy jednak same, więc sytuacja się komplikowała, bo musiałam jednocześnie rzucać piłkę, ustawiać ostrość i robić zdjęcie psu w momencie, gdy ten wybije się po zabawkę. Czy mi się udało? No cóż… zrobiłam tysiące zdjęć i nie są one wybitne, ale dopięłam swego. Miałam zdjęcia nierozmazanej Tosi w locie. Zdjęcia i ogromną satysfakcję!
Dziś widzę, ile to ćwiczenie mi dało. Nauczyłam się reagować szybko, wyćwiczyłam refleks i choć nie jest idealnie, a zdjęcia w ruchu nadal często mi nie wychodzą, to wiem, że te początki przyczyniły się do tego, jakie zdjęcia robię obecnie. W fotografii psów chodzi o łapanie chwili – i to dosłownie! Nie ma czasu na kilkuminutowe ustawianie kadru, blendy czy oświetlenia, bo przed oczami uciekną najlepsze momenty. Osobiście, jeszcze bardziej od zdjęć pozowanych lubię te zupełnie spontaniczne, gdy pies biegnie, skacze, bawi się z innym. To właśnie one sprawiają mi największą radość.
Jak nauczyć psa pozowania?
Praca ze zwierzęciem polega w dużej mierze na tym, że aby go czegoś nauczyć, najpierw musisz nauczyć się czegoś sam. W tym przypadku bardzo ważna jest umiejętność kontrolowania swoich emocji i najzwyczajniej w świecie, odpuszczania. Jeśli będziesz wywierał na psu presję, nawet nieświadomie, on to wyczuje i zdjęcia nie wyjdą fajne, o ile wyjdą w ogóle. Wrzuć na luz.
O niebo prościej pracuje się z psem, który zna podstawy posłuszeństwa. Nie muszą to być jakieś skomplikowane komendy i sztuczki (choć takie jak na przykład przytulanie pluszowego misia świetnie wychodzą na zdjęciach), ale przynajmniej „siad”, „zostań”, „leżeć”. O nauce tych sztuczek nie będę się rozpisywała, ponieważ mnóstwo jest poradników w internecie. Warto zacząć od tego, co tłumaczyłam wcześniej, czyli przyzwyczajenia psa do aparatu. Dla nas może to wydawać się śmieszne, ale dla czworonoga to jest naprawdę dziwny, czarny potwór, który warczy! Spójrzmy na to z psiej perspektywy.
Kolejna ważna rzecz to nauka pracy w rozproszeniach. Dom czy ogród może być świetnym miejscem na zdjęcia, ale… ile można? Jest tyle pięknych miejsc do uwiecznienia! Zaczynamy rzecz jasna od pracy w umiarkowanie rozpraszających miejscach (jak na przykład właśnie ogród) i przechodzimy stopniowo o poziomy wyżej. Na początku odpuśćmy robienie zdjęć, na to jeszcze przyjdzie pora. Jeśli od razu rzucimy psa na głęboką wodę, ten nie będzie wiedział o co nam chodzi, a my będziemy się tylko frustrować. Pies przyzwyczajony do luźnych spacerków, na których nie trzeba było myśleć, nie zacznie nagle się skupiać, wykonywać sztuczek i pięknie pozować. Zaczynamy od małych kroczków, zabawy zabawką, gdy za ogrodzeniem chodzą ludzie, przechodząc do coraz trudniejszych rzeczy. Kiedy nasz pupil jest przyzwyczajony zarówno do aparatu, jak i pracy w rozproszeniach, wtedy możemy wkroczyć do akcji.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Chyba każdy miłośnik psów chciałby mieć cudowne zdjęcie swojego psa w jakiejś pięknej scenerii, na przykład polu pełnym wrzosów… ale co, jeśli to pole jest zaraz obok ruchliwej drogi, a nasz piesek nie ma w stu procentach ogarniętego przywoływania, jest lękliwy albo goni koty? Tutaj musimy stosować zasadę ograniczonego zaufania i wybierać takie miejsca, które są bezpieczne dla naszych czworonogów. Wizja pięknych, wręcz bajkowych zdjęć nieraz kusi, ale pamiętaj, że zdrowie psa jest ważniejsze. Musisz wziąć poprawkę na to, że to nie jest człowiek, pewnych rzeczy nie rozumie. Nie każ psu wchodzić na zbyt wysokie przedmioty np. mury czy drzewa. Ja uwielbiam robić psom zdjęcia na balotach i jest to moja coroczna tradycja, ale mam małe pieski, w porównaniu z którymi snopki słomy są naprawdę ogromne! Jednakże znam moje psy na tyle, że wiem, że kiedy na rękach włożę je na te baloty, to nie będą się czuły niekomfortowo i nie zeskoczą same z siebie, tylko zaczekają, aż je ściągnę. Gdyby było inaczej, w życiu nie zdecydowałabym się na coś takiego tylko po to, aby zrobić zdjęcie. Zdrowie i komfort zwierzęcia przede wszystkim!
Podobnie sprawa ma się w przypadku części psiej garderoby – szelek albo obroży. Zdjęcia bez nich wychodzą o niebo lepiej (chyba, że robimy zdjęcia na przykład do testów obroży), ale są miejsca, w których ja moim psom obroży z adresówką nie zdejmuję (zwłaszcza Nutce). Obie są po przejściach i bywają płochliwe. Mimo, że żadna nigdy nie uciekła (odpukać!), to przezorny zawsze ubezpieczony. Jeśli mamy ochotę, czas i cierpliwość (mi ich w tym przypadku często brak) to obrożę możemy usunąć na przykład w photoshopie. Jeszcze jedna rada, aby nie trzeba było potem zbyt wiele grzebać w programach graficznych – przed sesją sprawdź, czy pies nie ma łez pod oczami, a jeśli tak, to je wytrzyj. Łezki pod psimi oczkami zdecydowanie odbierają zdjęciu magii (chyba, że jest to fotografia psa w schronisku, wówczas budzi to współczucie).
Baw się fotografią
Na sesjach z ludźmi bardzo często (praktycznie zawsze) odczuwam stres – bo co, jeśli palnę coś głupiego albo tej osobie nie spodobają się zdjęcia, co jeśli będzie niezadowolona, co jeśli narobię sobie wstydu! Z kolei w pracy z psem czuję się swobodnie, bo wiem, że on mnie nie oceni. Mimo, że obie dziedziny fotografii bardzo mnie interesują i w obydwu chciałabym się rozwijać, to sesje zdjęciowe z psami są dla mnie bardziej komfortowe. Mogę się nimi po prostu bawić i totalnie nie przejmować, jeśli coś nie wyjdzie. Praca ze zwierzętami może być prawdziwą przyjemnością, jeśli odpowiednio do niej podejdziemy. Efekty mogą być naprawdę spektakularne! Znam kilku psich fotografów, którzy robią naprawdę wspaniałe zdjęcia, ale to tylko kropla w morzu tego, ilu znam świetnych fotografów ludzkich. Spójrz, ile możliwości w psiej fotografii nie zostało jeszcze wykorzystanych. A nawet jeśli spróbujesz jakieś zdjęcie odtworzyć, to i tak będzie się bardzo różniło od tego oryginalnego! Dzięki temu fotografia jest cudowna, jedyne co nas ogranicza to wyobraźnia. Z psem można stworzyć naprawdę świetny team i sprawić, aby wspólna praca była przyjemnością. Pamiętaj, żeby przynajmniej co kilka zdjęć nagradzać psa czymś, co lubi. W końcu Ty też nie poszedłbyś do pracy za darmo, prawda?
Nie uważam, że moje zdjęcia są idealne i znam wiele osób, które robią to lepiej. Cały czas się uczę, zyskuję nowe doświadczenie, umiejętności, wiedzę. Jednakże, widzę ogromny progres, który poczyniłam w przeciągu kilku (już kilkunastu!) lat. Myślę, że w fotografii zwierząt mam już na tyle duże doświadczenie, że warto było się nim tutaj podzielić. Jeżeli macie jakieś pytania lub wątpliwości, śmiało piszcie. Uwielbiam rozmawiać o fotografii!
Kolejny post z serii fotograficznej poświęcony będzie sprzętowi, którym fotografuję. Nie sprzęt czyni fotografa i dobre zdjęcia można zrobić też telefonem, ale każdy wcześniej czy później chciałby mieć większe możliwości. W internecie o fotografii psów jest już sporo, ale nadal mało, więc mam nadzieję, że ta seria na moim blogu komuś pomoże. Udanych kadrów!
Kiedy patrzę na takie piękne zdjęcia piesków, zawsze jest mi przykro, że nie potrafię robić zdjęć… Kiedyś kupiłam nawet lepszy aparat, ale i tak mój telefon w automacie robił lepsze zdjęcia niż ja… O zdjęciach w ruchu nawet nie wspomnę 😀
Natomiast moje psiaki są cierpliwe i potrafią pozować 😀 Obojętnie czy zdjęcia robie ja telefonem czy fotograf, z którym umawiamy się na sesję 🙂
Fajna ta Twoja nowa strona 😀
Super efekty!